Urodziny Poli.
Byli goście.
Były prezenty.
Był tort.
Dziś kończę roczek.
Wzrost: 73 cm
Waga: 8.7 kg
Zęby: 1/6 dolnej jedynki :)
I od wczoraj chodzę sobie po metr lub dwa!
Razem.
Kibicują.
Tej samej drużynie.
Jak raz na kilka miesięcy zrobi sobie człowiek "dzień leniucha".
Wstanie o 8.
Zje śniadanie o 9.
Porozmawia na skype z Dziadkami do 10.
Odkurzy o 10.30.
To wtedy dzwoni dzwonek w drzwiach.
I przychodzą niezapowiedziani goście.
I człowiek nie umyty.
Nie uczesany.
W mocno domowych ciuchach.
Z namoczonym praniem.
I pustą lodówką.
Plotkuje przez 1,5h.
:)
Takie cudo znalazłam:
Myślicie, że pasuje do naszego wnętrza??
Mnie urzekła ta tkanina!
Tego ptaka najpierw usłyszałyśmy.
Jego donośny śpiew przebijał się z rabanu odgłosów mnóstwa rybitw oblegających nasz staw.
Dopiero wtedy zaczęłyśmy go szukać.
Wypatrzyłyśmy go na trzcinie.
Ciężko było bo jak śpiewa to się tak napusza i wygląda dosłownie jak pióropusz trzcinny.
Ale udało się
Zrobiłyśmy powolne podchody nad brzeg.
Oglądnęłyśmy tyle szczegółów ile się dało.
Po czym wróciłyśmy do wózka i od razu szukałyśmy w książce.
I tak oto jest: trzcinniczek zwyczajny.
Ciężko jest z tym ptakami.
Jakoś nie chcą pozować.
Przelatują tak szybko, że nawet kształtu nie raz się nie da dostrzec a co dopiero szczegóły.
A czasem przydałaby się lornetka.
J. na ostatnim spacerze powiedział, że musimy dokupić książkę z roślinami i drzewami!!!!
Z mango.
I jedziemy w gości.
Zaszły w naszym codziennym życiu.
Już nie chodzimy na spacery.
Nie lubimy jeździć wózkiem.
Teraz.
Siedzimy na placu zabaw.
Poznajemy i obserwujemy dzieci.
Płaczemy w wózku i chcemy z niego uciec.
Za to sprawdzamy smak kamyków.
Codziennie.
Może w końcu teoria koleżanki z piaskownicy, że to nie są kamyki tylko truskawki, w końcu się sprawdzi :)
Na zdjęciu:
Pola
ulubiona metalowa miska
do gotowania zupy truskawkowej
w ręku
kamyk - truskawka
kamyk - truskawka jedzie z nami aż do klatki
po czym robi "siup" na trawnik
i podróż winda - dom rozważamy, że go już nie ma
:)
4:50
Co tu robić?
Gotujemy domino i puzzle.
Podajemy w opakowaniu po puzzlach.
I jedziemy w gości.
Ten tydzień nas nie rozpieszcza.
Najpierw trzydniówka z temp 39*C.
Potem MEGA katar.
Obie ćwiczymy swoją cierpliwość.
Zabawa i śmiech.
Płacz i krzyki.
Zabawa i śmiech.
Płacz i krzyki.
...
Jak na huśtawce.
A w między czasie.
Koncert na garnku od popcornu.
TAKI koncert!!!
Jeszcze trochę za wcześnie.
Ale ja już działam i planuję.
Taki u nas gorący weekend.
Pola chora.
Kto nie widział takiego ataku?
Na pewno każdy gdzieś kiedyś widział.
My rodzice musimy zmierzyć się z tym atakiem.
Bo każde dziecko to taki mały terrorysta :)
W sklepie z zabawkami.
Na spacerze.
W restauracji.
Zdarzyć się może wszędzie.
Sens w tym żeby ten atak odeprzeć.
I wychować dziecko na "LUDZIA".
A po burzy wychodzi słońce.
Takie moje dwa kochane "LUDZIE"...
Odpoczywają po majówce.